Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kilkunastu chuliganów zaatakowało koczowisko Romów w Gdańsku

Jacek Wierciński
Kilkunastu chuliganów po środowym meczu Lechii z Legią zaatakowało romskie koczowisko niedaleko stadionu. Mieszkańcy – w tym piątka dzieci - uciekli. Działacze na co dzień pracujący z Romami i sami Romowie twierdzą, że o groźbach na dwie godziny przed atakiem zawiadomiono policję, ale ta nie zareagowała. Policja informuje, że otrzymała zgłoszenie a na miejsce po godz. 23 przyjechał patrol lecz nikogo tam nie zastał. Weryfikuje również okoliczności zdarzenia.

Aktualizacja, godz. 14
- Wczoraj ok. godz. 20.30 otrzymaliśmy zgłoszenie w sprawie wydarzeń na działkach. Sprawdzamy i weryfikujemy to zgłoszenie oraz działania, które zostały podjęte po otrzymaniu informacji. Po godz. 23.00 otrzymaliśmy kolejne zgłoszenie dotyczące tego samego rejonu. Na miejsce wysłano patrol policjantów. Funkcjonariusze po przyjeździe nie zastali tam żadnych osób. Dziś policjanci na miejscu zdarzenia wykonali oględziny budynków, rozpytywali osoby oraz pouczyli ich o przysługujących prawach. Obecnie funkcjonariusze przesłuchują osoby, które zgłosiły się w tej sprawie do komisariatu w Nowym Porcie - tłumaczy mł.asp. Lucyna Rekowska, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

I dodaje: - Informuję również, że Zastępca Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku polecił już wszcząć czynności wyjaśniające w całej sprawie. Zależy nam na jak najdokładniejszym zbadaniu wszystkich okoliczności tych zdarzeń. Wszelkie dalsze decyzje uzależnione są od tych ustaleń.

Aktualizacja, godz. 12. 10

Tuż przed południem na miejsce przyjechała policja.


***

- Wczoraj o godz. 20.31 dostałem telefon od jednego z Romów, który alarmował, że grupa kibiców idąca na mecz obrzuciła kamieniami ich baraki. Kibice powiedzieli Romom ze jeszcze do nich wrócą i ich spalą. O godz. 20.36 poinformowałem o wszystkim oficera dyżurnego z policji pod dzwoniąc pod numer 112, obiecał "zabezpieczyć teren". Mimo mojego zgłoszenia policja nic nie zrobiła. Po meczu kibice wbiegli na koczowisko i zdemolowali baraki, potłukli szyby. Romowie uciekli i schronili się w pobliskim lasku. O godzinie 23:07 ponownie zadzwoniłem na policje poinformować o tym, co się tam dzieje. Do tego momentu [godz. 9.30 w piątek rano dop. red.] żaden patrol nie przyjechał. Nie muszę dodawać w jakim stanie są Romowie i ze boją się tam zostać i zasnąć – relacjonuje Tomasz Nowicki z gdańskiego Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek, członek miejskiego zespołu tworzącego Model Integracji Imigrantów.

Nowicki twierdzi, że do ataku doszło ok. godz. 22.30-23, czyli w 2 godziny po tym jak zawiadomił policję o zagrożeniu. Na miejscu – ok. godz. 10.20 rano w piątek - zastajemy kilka rozbitych szyb, wewnątrz jednego z domów wciąż leżą kawałki szkła, pod ścianami na zewnątrz leżą kamienie. Mieszkańcy jak tłumaczą pozostałe szkło uprzątnęli. W momencie ataku na miejscu było 15 mieszkańców, w tym 5 dzieci w wieku 1-15 lat.

- Było ich z pięciu. Jak szli na stadion to walili w bramę i krzyczeli: „Co to k... jest! Jak będziemy wracać to wam pokażemy! Spalimy was!”. Brat mówił, że tu są dzieci. Jeden z nich krzyczał, że mają to gdzieś. Oni walili i kopali w bramę, była zamknięta. Wtedy zadzwoniliśmy do Tomka,żeby wezwał policję - opowiada Constantin. - Potem w trakcie meczu myśmy uciekli. Nie było żadnej policji, chociaż przecież Tomek do nich dzwonił. Myśmy też dzwonili. Około 23 ta grupa, to było kilkanaście osób, około piętnastu w tym 2 dziewczyny. Nie wiem czy byli pijani. Oni znów walili w zamkniętą bramę, rozbili jedną szybę i obeszli wokół płotu. Weszli pomiędzy nasze domy, rzucali kamieniami w okna i kilka wytłukli. Dzieci i kobiety schowały się za drzewami, dalej. Dzieci płakały. My - chłopy - schowaliśmy się bliżej, za płotem i widzieliśmy. Oni krzyczeli, że nas zabiją, żebyśmy stąd wypie..., rzucali kamieniami szyby. Rano zebraliśmy szkło i kamienie, które wpadły do środka - dodaje.

- One płakały – pokazuje na dzieci Ewa. - Myśmy czekali, że będzie policja. Nie przyjechała do tej pory [rozmawiamy w piątek ok. godz. 10.30, dop.red.]. Nawet jeden samochód. Dlaczego? Widzisz co zrobili, nasze domy?- dopytuje.

- Oficjalnie rano, jak tylko przyszedłem do pracy wysłaliśmy list do komendanta miejskiego policji z prośbą o odpisanie i wyjaśnienie całej sytuacji i w tej chwili wiem, że operacyjnie funkcjonariusze sprawdzają zgłoszenia. Z tych wstępnych informacji z policji, które dostałem jeszcze nie pisemnych wynika, że po godz. 23 był patrol na miejscu. Na razie to nie potwierdzona informacja, nie dostałem też informacji o przebiegu interwencji – mówi Piotr Olech, wicedyrektor Wydziału Rozwoju Społecznego ds. Integracji Społecznej. - Jesteśmy po spotkaniu z komendantem miejskim policji,które odbyło się 2 dni temu. Rozmawialiśmy m.in. o tego typu sytuacjach i mam wrażenie, że to już jakoś zadziałało i mamy oddelegowanego policjanta do takich spraw i takich kontaktów i mam nadzieję, że szybko się to wyjaśni – dodaje.

- To co istotne dla nas to fakt, że ta rodzina już od ubiegłego roku objęta jest systematyczną opieką skontaktowaną przez Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantów, służby i Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie pracują z tą rodziną. Przygotowujemy dla nich ciekawą i konkretną ofertę pomocową, więc smuci mnie ta sytuacja bo dla takich zachowań nie powinno być żadnej tolerancji i żadnego przyzwolenia. Mam nadzieję, że policja ustali sprawców i wyciągnie konsekwencje bo takie sytuacje są bardzo niebezpieczne. Wszyscy gdańszczanie są równi i jesteśmy tym bardzo zaniepokojeni – dodaje dyrektor Piotr Olech.

Komenda Miejska Policji, której prośbę o komentarz do relacji pracownika Centrum Wsparcia Imigrantów wysłaliśmy o godz. 9.50 jak do tej pory nie odpowiedziała [godz. 11.40].

[email protected]

Czytaj też:


  • Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Dołącz do nas na X!

    Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

    Obserwuj nas na X!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki