MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Afera Stella Maris. Po 17 latach zapadł wyrok. ROZMOWA z Januszem Kaczmarkiem

Dorota Abramowicz
P. Świderski/archiwum DB
Z mec. Januszem Kaczmarkiem, w latach 2002-2005 prokuratorem apelacyjnym w Gdańsku, rozmawia Dorota Abramowicz.

Dzisiaj, po wielu latach, zostanie wreszcie ogłoszony wyrok w procesie Stella Maris. Nie za późno?
Rzeczywiście, minęło, o ile pamiętam, już siedemnaście lat od popełnienia pierwszych przestępstw i ze trzynaście lat od ujawnienia nieprawidłowości. Można zadać sobie pytanie, jak to się ma do konstytucyjnej zasady, by rozstrzygnięcie sądowe zapadało bez zbędnej zwłoki. Czyli, jak mówi Kodeks postępowania karnego, w rozsądnym terminie. Musimy też wiedzieć, że część przestępstw uległa przedawnieniu.

Czy sprawa Stella Maris przerosła polski wymiar sprawiedliwości?
Trzeba pamiętać, że w tej sprawie wyodrębniono wiele osobnych wątków, a niektóre realizacje procesowe przeprowadzano za granicą. Sporządzono już kilkadziesiąt aktów oskarżenia, część osób została skazana. Były jednak też uniewinnienia, w tym także osób, wobec których wcześniej zastosowano areszt tymczasowy, co na pewno nie jest sukcesem prokuratury. Trudno dociekać, dlaczego akurat wątek związany m.in. z byłym szefem kościelnego wydawnictwa tak długo się toczył.

Może ze względu na stopień zawikłania?
Generalnie sprawy gospodarcze, związane z inżynierią finansową, prawem podatkowym nie należą do najprostszych i ciągną się latami. Nie tylko u nas, we Włoszech średnia długość takich procesów to 15 lat. No, ale nie wzorujmy się na Włochach.

Był Pan szefem Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, gdy odkryto, że wydawnictwo archidiecezji gdańskiej wystawia faktury VAT za fikcyjne usługi. Jak to się zaczęło?
Jako prokurator apelacyjny zastałem już tę sprawę, była prowadzona od jakiegoś czasu przez prokuraturę. Swój prapoczątek miała ona jednak w badaniach mechanizmów finansowych przez Urząd Kontroli Skarbowej. Zauważono, że Tomasz W., dyrektor w wydawnictwie Stella Maris, a jednocześnie udziałowiec w szpitalnej spółce, zamierzał podwyższyć kapitał zakładowy tej ostatniej o 2 miliony złotych. To spora kwota, której nie mógł zarobić w wydawnictwie. UKS, sprawdzając wydawnictwo, zakwestionował około setki faktur wystawianych przez Stella Maris na rzecz kilku gdyńskich spółek. Dzięki temu zawyżano koszty funkcjonowania firm, które mogły płacić niższe podatki. I tak śledztwo zaczęło pączkować.

Pączkując, znalazło się w centrum zainteresowania polityków. Panu też swego czasu zarzucono zbyt łaskawe traktowanie ówczesnego pomorskiego barona SLD.
A baron do dziś uważa, że zbyt surowo go potraktowano... Wiele takich spraw już było, jest i - obawiam się - że będzie. Co jakiś czas słyszymy o kolejnych nieprawidłowościach finansowych związanych chociażby z wyłudzaniem dotacji unijnych. W śledztwie dotyczącym Stella Maris jednak mieliśmy z jednej strony do czynienia z wydawnictwem kościelnym, a z drugiej z politykami jednej z partii, zamieszanymi w sprawę. Nie należy się więc dziwić, że ze względów politycznych próbowano to jakoś na różnych frontach rozgrywać. I cokolwiek by prokurator nie robił, zawsze stawał na celowniku polityków.

Czy kilkanaście lat śledztwa i lata procesów Stella Maris czegoś nas nauczyły?
Nie powinno się, moim zdaniem, traktować tej sprawy jako wyjątkowej od strony prawnej. Miała ona swój wymiar medialny, ale gdyby nie było w niej tzw. barona SLD i Kościoła, pewnie mało osób interesowałoby się jej przebiegiem. Ot, byłaby jedną z wielu...

A kto najbardziej na niej stracił?

Wizerunkowo kilka osób, firm i instytucji. Najbardziej jednak stracił budżet.

ZOBACZ NASZ SERWIS SPECJALNY

WYBORY SAMORZĄDOWE 2014 NA POMORZU

Kandydaci, komitety wyborcze, zasady głosowania, okręgi wyborcze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki