18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Afera Stella Maris. Burzliwy finał procesu przeciwko byłemu wojewodzie gdańskiemu [ZDJĘCIA]

Łukasz Kłos
Podczas wtorkowej rozprawy obrońcy oskarżonych (na zdjęciu) ostro skrytykowali oskarżyciela - gdańską Prokuraturę Apelacyjną
Podczas wtorkowej rozprawy obrońcy oskarżonych (na zdjęciu) ostro skrytykowali oskarżyciela - gdańską Prokuraturę Apelacyjną Przemek Świderski
Finał procesu przeciwko byłemu wojewodzie gdańskiemu Jerzemu J, miał we wtorek burzliwy przebieg. Sąd dwukrotnie przerywał rozprawę. Jeden z najistotniejszych świadków odmówił składania zeznań. Za to oskarżeni i obrońcy do ostatniej chwili walczyli, składając kolejne wnioski dowodowe i oświadczenia. Jerzy J. wraz z kilkoma innymi osobami oskarżony jest o milionowe malwersacje. Sprawa jest odpryskiem głośnej afery wokół kościelnego wydawnictwa Stella Maris.

Kwestia przesłuchania Janusza B., biznesmena prowadzącego firmy konsultingowe, budziła we wtorek największe kontrowersje. Mężczyzna ten zdaniem prokuratury był ogniwem łączącym oskarżonych z kościelnym wydawnictwem Stella Maris. Dzięki jego pośrednictwu oskarżeni, zajmujący kierownicze stanowiska w swoich spółkach, mieli wyprowadzać pieniądze.

Janusz B. zasiada na ławie oskarżonych w tzw. głównym wątku procesu dotyczącego Stelli Maris. We wrześniu samodzielnie zgłosił się jako świadek w sprawie Jerzego J. Ostatecznie przed kilkoma dniami... wycofał się. Jak się okazuje, miał prawo. Świadek może odmówić zeznań, jeśli mogłyby one dotyczyć sprawy, w której jest oskarżony.

Co ciekawe, w odpowiedzi na wycofanie się Janusza B. ze składania zeznań na stole sędziowskim pojawiło się potwierdzone notarialne oświadczenie. Dostarczył je mec. Andrzej Drania, obrońca Jerzego J. Z oświadczenia wynikało, że J. nigdy nie był wtajemniczany w kontakty Janusza B. ze Stellą Maris. Pod notarialnym dokumentem widniał podpis... Janusza B. Mec. Drania domagał się, by oświadczenie zostało włączone w poczet dowodów.

Sąd jednak odmówił. - Należy oddalić ten wniosek ze względu na zakaz procesowy - stwierdziła sędzia Magdalena Szewczyk, przewodnicząca składu sędziowskiego, powołując się właśnie na wspomniane prawo świadka do odmowy składania zeznań.

Po zamknięciu przewodu sądowego głos zabrali adwokaci. W mowach obrończych posypały się gromy na oskarżyciela - gdańską Prokuraturę Apelacyjną. Padały zarzuty wybiórczego podejścia do dowodów, a także omijania kluczowych wątków w śledztwie przez prokuraturę.

- W tej sprawie ma się nieodparte wrażenie, że wyrok już wydano - zaczął przemowę mec. Drania. - Wydała go ulica i wydali go dziennikarze, a sąd ma spełnić tylko ich oczekiwania. I bez znaczenia jest, czy na kierowane oskarżenia są dowody.

Drania stwierdził następnie, że przez blisko 10 lat procesu prokuratura nie udowodniła oskarżonym ani działania w zmowie, ani nawet kontaktów z ludźmi związanymi z kościelnym wydawnictwem Stella Maris.

Mec. Marian Gozdek, inny z obrońców, zarzucił też, że akt oskarżenia został przygotowany niezgodnie ze sztuką prawniczą, a wręcz z pogwałceniem konstytucji.

Obrońca kolejnego z oskarżonych, mec. Donat Paliszewski dodał, że jego klient przez wszystkie lata procesu, mimo domniemania niewinności, był sekowany i utrudniano mu rozwój kariery zawodowej.

17 października głos zabiorą sami oskarżeni.

Cały tekst czytaj w środowym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z 9.10.2013 r.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki