Wiosną 2012 roku po kontroli NFZ wyszło na jaw, że na oddziale kardiologicznym przez lata zatrudniano "martwą duszę". Chodziło o jedną z lekarek, specjalistkę kardiologii, która figurowała w dokumentach składanych w NFZ, jednak od lat przebywała za granicą. W ten sposób szpital wykazywał dostateczną obsadę kadrową oddziału. W efekcie uzyskiwał kontrakty na prowadzenie kardiologii, pomimo niespełniania minimalnych wymagań NFZ.
Czytaj więcej na ten temat: Kwidzyn. Spółka zarządzająca szpitalem musi oddać NFZ ponad 3 mln zł
Według ustaleń prokuratury praktykę tę stosowali niemal wszyscy kolejni prezesi spółki medycznej (której właścicielem był powiat kwidzyński) "co najmniej od 2009 roku".
- Wśród oskarżonych w tej sprawie występują Wojciech K., Agnieszka R. i Ryszard U. - informuje prok. Ewa Burdzińska, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz (wskutek wewnętrznych decyzji w prokuraturze to tej jednostce powierzono ostatecznie zbadanie sprawy).
W rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" tuż po przedstawieniu zarzutów Agnieszka R. tłumaczyła, że w sytuację została wmanewrowana przez podwładnego, a konkurs na specjalistę kardiologii rozpisała "natychmiast po zapoznaniu się z sytuacją".
Ryszard U. nigdy nie odniósł się do sprawy mimo naszych wielokrotnych próśb.
Zarzuty szeroko skomentował za to Wojciech Kowalczyk (wyraził zgodę na przedstawianie go pełnym nazwiskiem). - Specjalista nie musi być cały czas przy łóżku pacjentów. Co nie oznacza, że ci pozostawieni byli bez opieki. Na oddziale zawsze był dyżurujący lekarz, który w razie wątpliwości konsultował się z ordynatorem - zapewnia Kowalczyk.
Prokurator prowadząca śledztwo tłumaczyła jednak, że przedstawione zarzuty mają charakter "czysto dokumentowy".
- Nie rozpatrywaliśmy tego, czy były świadczone tam usługi kardiologiczne, ani też tego, czy pacjenci mieli zapewnioną na oddziale opiekę. To nie należało do meritum śledztwa.
Tymczasem jak dowiadujemy się w prokuraturze, jeden z wątków w śledztwie został wyłączony do odrębnego postępowania i prawomocnie umorzony. Dotyczył on dokumentacji złożonej w NFZ 20 stycznia oraz 13 kwietnia 2011 roku, tj. w czasie, gdy funkcję dyrektora pełnił Leszek Czarnobaj, obecnie senator z ramienia Platformy Obywatelskiej. Prokuratura stwierdziła, że w tym przypadku "brak jest znamion przestępstwa w postaci umyślnego przedłożenia nierzetelnych dokumentów w celu uzyskania kontraktu z NFZ".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?