Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera kardiologiczna w szpitalu w Kwidzynie. Troje dyrektorów stanie przed sądem

Łukasz Kłos
Wartość kontraktu na kardiologię, który kwidzyński szpital miał uzyskać dzięki "martwej duszy", NFZ szacował początkowo na około 3 mln zł
Wartość kontraktu na kardiologię, który kwidzyński szpital miał uzyskać dzięki "martwej duszy", NFZ szacował początkowo na około 3 mln zł Archiwum DB
Do Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ został skierowany akt oskarżenia w sprawie tzw. afery kardiologicznej w Szpitalu Powiatowym w Kwidzynie. Troje byłych dyrektorów NZOZ "Zdrowie" odpowie przed sądem za nieprawidłowości przy kontraktowaniu oddziału kardiologii. Prokuratura zarzuca im "przedłożenie nierzetelnych dokumentów w celu uzyskania kontraktów Narodowego Funduszu Zdrowia".

Wiosną 2012 roku po kontroli NFZ wyszło na jaw, że na oddziale kardiologicznym przez lata zatrudniano "martwą duszę". Chodziło o jedną z lekarek, specjalistkę kardiologii, która figurowała w dokumentach składanych w NFZ, jednak od lat przebywała za granicą. W ten sposób szpital wykazywał dostateczną obsadę kadrową oddziału. W efekcie uzyskiwał kontrakty na prowadzenie kardiologii, pomimo niespełniania minimalnych wymagań NFZ.

Czytaj więcej na ten temat: Kwidzyn. Spółka zarządzająca szpitalem musi oddać NFZ ponad 3 mln zł

Według ustaleń prokuratury praktykę tę stosowali niemal wszyscy kolejni prezesi spółki medycznej (której właścicielem był powiat kwidzyński) "co najmniej od 2009 roku".

- Wśród oskarżonych w tej sprawie występują Wojciech K., Agnieszka R. i Ryszard U. - informuje prok. Ewa Burdzińska, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz (wskutek wewnętrznych decyzji w prokuraturze to tej jednostce powierzono ostatecznie zbadanie sprawy).

W rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" tuż po przedstawieniu zarzutów Agnieszka R. tłumaczyła, że w sytuację została wmanewrowana przez podwładnego, a konkurs na specjalistę kardiologii rozpisała "natychmiast po zapoznaniu się z sytuacją".

Ryszard U. nigdy nie odniósł się do sprawy mimo naszych wielokrotnych próśb.

Zarzuty szeroko skomentował za to Wojciech Kowalczyk (wyraził zgodę na przedstawianie go pełnym nazwiskiem). - Specjalista nie musi być cały czas przy łóżku pacjentów. Co nie oznacza, że ci pozostawieni byli bez opieki. Na oddziale zawsze był dyżurujący lekarz, który w razie wątpliwości konsultował się z ordynatorem - zapewnia Kowalczyk.

Prokurator prowadząca śledztwo tłumaczyła jednak, że przedstawione zarzuty mają charakter "czysto dokumentowy".
- Nie rozpatrywaliśmy tego, czy były świadczone tam usługi kardiologiczne, ani też tego, czy pacjenci mieli zapewnioną na oddziale opiekę. To nie należało do meritum śledztwa.

Tymczasem jak dowiadujemy się w prokuraturze, jeden z wątków w śledztwie został wyłączony do odrębnego postępowania i prawomocnie umorzony. Dotyczył on dokumentacji złożonej w NFZ 20 stycznia oraz 13 kwietnia 2011 roku, tj. w czasie, gdy funkcję dyrektora pełnił Leszek Czarnobaj, obecnie senator z ramienia Platformy Obywatelskiej. Prokuratura stwierdziła, że w tym przypadku "brak jest znamion przestępstwa w postaci umyślnego przedłożenia nierzetelnych dokumentów w celu uzyskania kontraktu z NFZ".

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki