W efekcie mamy 10 poszkodowanych osób na blisko 600 tysięcy złotych! To jednak może być dopiero wierzchołek góry lodowej, bowiem wspomniana kobieta miała też prowadzić inną działalność.
Mija tydzień, odkąd na światło dzienne wyszły grzeszki 37-latki. Pierwsze zgłoszenie w jej sprawie pojawiło się 22 listopada, kolejne trzy dni później. Wówczas chodziło w sumie o 130 tys. zł. Niestety, śledczy nie mogli posłuchać wyjaśnień właścicielki placówki o charakterze bankowym, bo ta... zniknęła. Na policję i do prokuratury zgłaszały się kolejne osoby. Na szczęście, kilka dni temu doszło do zatrzymania właścicielki firmy.
- Kobieta została tymczasowo aresztowana na trzy miesiące - mówi Jarosław Kembłowski, szef Prokuratury Rejonowej w Starogardzie. - Przyznała się do zarzucanych jej czynów. Grozi jej do 10 lat więzienia.
Od dawna prowadziła placówkę pod szyldem Getin Banku. Najpierw na zasadzie franczyzy, potem jako partner. Okazuje się jednak, że od kilku dni placówka działała nielegalnie.
- Pełne wyjaśnienie zaistniałej sytuacji jest dla nas priorytetem - przyznaje Wojciech Sury, rzecznik prasowy Getin Banku. - Dlatego zależy nam, aby klienci, którzy mają wątpliwości co do sposobów działalności naszego - byłego już - partnera, informowali o tym bank, składając pisemne reklamacje w najbliższym oddziale lub pisząc na adres: [email protected].
W wyniku podjętych przez bank działań kontrolnych w dniu 30 czerwca br. bank wymówił firmie kredytowej umowę franczyzową, a następnie 21 listopada rozwiązał umowę współpracy tej firmy z bankiem.
Dodatkowo Getin Bank nie wyklucza możliwości złożenia do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez właścicielkę firmy kredytowej.
Po ujawnieniu tej sprawy w Starogardzie aż zaczęło huczeć od plotek. Jedna z wersji jest taka, że kobieta miała pożyczać swoim klientom pieniądze na tzw. wysoki procent. Z tego tytułu mogła zdobyć nawet kilkadziesiąt milionów złotych! Osoby, które straciły w ten sposób pieniądze, raczej się nie ujawnią. Te pożyczki nie były bowiem zgłaszane w Urzędzie Skarbowym.
- Słyszałem, że ktoś pożyczył tej pani kilkaset tysięcy złotych - mówi jedna z osób, które wcześniej korzystały z usług placówki prowadzonej przez kobietę. - Podobno zamieszanych jest w to wiele osób, w tym kilka prowadzących własne biznesy.
Tej wersji jednak nie potwierdzają śledczy. Podobnie jak wymijająco odpowiadają na pytanie, czy w sprawie mogły brać udział także inne osoby. - Na razie nie wypowiadam się na ten temat - kwituje krótko prokurator Kembłowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?