Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera Amber Gold: Minister sprawiedliwości złamał prawo? Prawnicy się spierają

Tomasz Słomczyński, Łukasz Kłos
Tomasz Bołt
Przygotowanie dwóch pism i dziesiątki telefonów od dziennikarzy - tak wyglądał pierwszy dzień postępowania wyjaśniającego wobec prezesa gdańskiego Sądu Okręgowego. Rzecznik dyscyplinarny, sędzia Marek Hibner, zajął się wczoraj sprawą wypowiedzi sędziego Ryszarda Milewskiego. Zrobił to na wniosek kolegium gdańskiego Sądu Apelacyjnego oraz Krajowej Rady Sądownictwa.

- Nie jest to jeszcze zasadnicze postępowanie dyscyplinarne, a swoiste sito, wstępne postępowanie, przy którym z zasady sprawdza się, czy można w ogóle formułować zarzuty dyscyplinarne - tłumaczy sędzia Hibner.

Rzecznik dyscyplinarny zaznaczył, że w pierwszej kolejności chce zabezpieczyć oryginał rozmowy, jaką Milewski przeprowadził z rzekomym asystentem szefa Kancelarii Premiera, a w rzeczywistości współpracownikiem "Gazety Polskiej Codziennie". Do redakcji tego tytułu wysłane zostało wezwanie do wydania oryginalnego nośnika.
- Liczę, że uzyskam je jeszcze przed wysłuchaniem sędziego Milewskiego - przyznaje Hibner.

Jak poinformował, wyjaśnienia w tej sprawie Ryszard Milewski będzie mógł złożyć 10 lub 11 października w biurze rzecznika dyscyplinarnego w Warszawie.
- Termin wysłuchania został wyznaczony tak, by na wypadek wokandy bądź innych obowiązków pan sędzia miał możliwość wyboru - dodaje Hibner, przyznając, że jeżeli będzie dysponował wiarygodną treścią nagrania, a np. sędzia nie będzie kwestionował przebiegu zarejestrowanej rozmowy, to decyzja zostanie podjęta szybko.
W przeciwnym razie może okazać się potrzebne np. zbadanie nagrania przez biegłego, a to wydłużyłoby i tak skomplikowane postępowanie.

Tymczasem nie jest wykluczone, że wkrótce w związku ze sprawą Amber Gold rzecznik dyscyplinarny sędziów będzie musiał zainteresować się również działalnością prezes Sądu Apelacyjnego, sędzi Anny Skupnej. I to bynajmniej nie z powodu niedopełnienia obowiązków, a w związku z możliwą... nadgorliwością.

Chodzi o przesłanie akt spraw sądowych Marcina P. do Warszawy w celu skontrolowania ich przez Ministerstwo Sprawiedliwości. "Dziennik Gazeta Prawna" ustaliły, że kontrola ta była bezprawna, bo ustawa o ustroju sądów powszechnych nie pozwala, aby akta procesów były wysyłane do ministerstwa i kontrolowane przez urzędników resortu.

Z takim punktem widzenia zgadza się Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości, doktor habilitowany nauk prawnych.
- Nie mam wątpliwości, że zarówno żądanie wydania akt, jak i ich wydanie było niezgodne z ustawą - podkreśla Ćwiąkalski.
Co ciekawe, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku (sąd ten koordynował gromadzenie części akt związanych z Marcinem P.) również przyznaje, że obecne prawo nie daje możliwości wydania akt sprawy ministrowi sprawiedliwości. Zaznaczył jednak, że akta zostały wydane na wyraźne żądanie ministra Gowina i prezesa gdańskiej apelacji.
W odpowiedzi na stawiany zarzut zarówno Sąd Apelacyjny w Gdańsku, jak i Ministerstwo Sprawiedliwości bronią się, twierdząc, że w obowiązującym prawie znajdują się przepisy umożliwiające przesłanie akt.

Spór prawników o to, kto i na jakich zasadach mógł mieć wgląd w akta procesów Marcina P. pozostaje na razie nierozstrzygnięty. Obecnie jedynym wiążącym rozstrzygnięciem związanym z aferą Amber Gold jest dymisja szefowej Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. We wtorek Krajowa Rada Prokuratury wyraziła zgodę na pozbawienie Marzanny Majstrowicz funkcji, a w środę prokurator generalny Andrzej Seremet przypieczętował dymisję. Głównym zarzutem kierowanym pod adresem Majstrowicz był nienależyty nadzór nad kulejącym śledztwem w sprawie Amber Gold.

Tymczasem - jak wczoraj informowaliśmy - odpowiedzialność prokurator w tej kwestii nie jest tak jednoznaczna. W tle sprawy znajduje się bowiem niejasny przepływ kluczowych dokumentów między gdańską Prokuraturą Okręgową a Prokuraturą Generalną z jednej strony oraz Prokuraturą Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz z drugiej. W efekcie pismo, w którym żąda się natychmiastowego podjęcia śledztwa w sprawie Amber Gold, przeleżało w Prokuraturze Okręgowej 3 miesiące, zanim trafiło w odpowiednie ręce.

Autor pisma - prokurator z wydziału nadzoru tej prokuratury - będzie teraz musiał wytłumaczyć się przed rzecznikiem dyscyplinarnym. Co więcej - prokurator generalny Andrzej Seremet zażądał też wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec dwojga szefów wrzeszczańskiej prokuratury (wspomnianej Marzanny Majstrowicz oraz Witolda Niesiołowskiego, który dziś nadzoruje prokuraturę w Gdyni). Jak ustaliliśmy wczoraj, na decyzje rzecznika dyscyplinarnego w tej sprawie należy jednak jeszcze zaczekać. Powinny zapaść pod koniec września.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki