MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Adam Marciniak, piłkarz Arki Gdynia: Sytuacja jest fatalna, ale...

ŁŻ
Fot. Lukasz Kaczanowski/Kurier Lubelski/Polska Press
Arka w kiepskim stylu przegrała pojedynek ze Śląskiem we Wrocławiu. Sytuacja żółto-niebieskich jest coraz trudniejsza, a droga do utrzymania bardzo kręta.

Podopieczni trenera Leszka Ojrzyńskiego świetnie zaczęli piątkowy pojedynek. W 15. minucie spotkania bramkę na 1:0 dla żółto-niebieskich strzelił Dawid Sołdecki. Niestety, później gra gdynian totalnie się już posypała.

- Na razie sytuacja jest fatalna. Dziś też się nie popisaliśmy - prowadzimy 1:0, a później tracimy cztery bramki. Co tu można powiedzieć, można powtórzyć utarte slogany. Wiemy, o co gramy. Gramy o przyszłość swoją, swoich rodzin, może brakuje umiejętności - mówi Adam Marciniak.

Mimo że gdynianie jak na razie nieuchronnie zmierzają ku I lidze, to jednak w drużynie nadzieja na utrzymanie jeszcze nie zgasła.

- My wierzymy do końca, dopóki będą szanse, będziemy walczyć, będziemy dawać z siebie wszystko, nikt tu nie odpuści - deklaruje Marciniak.

Zawodnik Arki dodał, że on i jego koledzy przegrali piątkowy mecz ze Śląskiem (1:4) na własne życzenie.

- Byliśmy maksymalnie skoncentrowani, ale popełniliśmy błędy kardynalne. Jak zrobimy analizę, to okaże się, że sami sobie strzeliliśmy bramki - dodał Marciniak.

W następną sobotę Arka zmierzy się u siebie z Ruchem Chorzów (godz. 18). Plan na ten mecz? Obowiązkowe trzy punkty. Jeśli gdynianie to spotkanie przegrają, powoli będę mogli witać się z I ligą.

źródło: Arka Gdynia

Pogrom we Wrocławiu. Śląsk nie dał szans Arce Gdynia

Press Focus / x-news

Opracował: ŁŻ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki