Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Program 500 plus. Dla niektórych te pieniądze to szansa

Dorota Abramowicz
123rf
Czy program 500 plus zmniejszy liczbę „sierot społecznych” i zachęci kandydatów na rodziców zastępczych?

Program Rodzina 500 plus ma w założeniu wspomóc rodziny biologiczne, głównie te, które wychowują więcej niż jedno dziecko. Równocześnie niektórzy twierdzą, że jest to szansa na wspomożenie gmin, rozpaczliwie szukających kandydatów na rodziny zastępcze. A być może także doprowadzi do „procesów naprawczych” w rodzinach, którym grozi odebranie dzieci przez sąd. Pod warunkiem, że będzie to autentyczna naprawa, a nie szukanie pieniędzy na zakup kolejnej butelki alkoholu.

Bez sądu nie oddadzą

W ubiegłym tygodniu Polskę obiegła informacja o rzekomo masowym zgłaszaniu się do placówek pieczy zastępczej rodziców, którzy - ze względu na korzyści płynące z programu 500 plus - zamierzają odzyskać odebrane decyzją sądu potomstwo.

Według dziennikarzy, pracownicy rodzinnych domów dziecka zauważyli symptomatyczne zjawisko - nagle zaczęli odbierać telefony od stroskanych mamuś i tatusiów, którym po latach (czasem nawet sześciu-siedmiu) przypomniało się, że mają potomstwo.

Kolejne, coraz bardziej sensacyjne publikacje na ten temat sprawiły, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wydało specjalny komunikat, w którym dementuje prasowe doniesienia („informujemy, że sytuacja taka nie ma miejsca”) i przypomina, że w każdym przypadku decyzję o odebraniu dziecka z rodziny i jego możliwym powrocie do domu podejmuje Sąd Rodzinny.

Niektórzy pracownicy opieki społecznej uważają, że tak czy inaczej dodatkowe pieniądze mogą pomóc dzieciom skrzywdzonym przez los.

- Nie wykluczam, że w związku z programem Rodzina 500 plus sądy rodzinne będą miały więcej pracy - mówi Franciszek Bronk, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdyni. - Ale w końcu takie jest zadanie sądów. Nie ma tu prostych rozwiązań, każda sytuacja jest inna, sąd musi sprawdzić wszystkie konteksty. I nie można zakładać, że powrót dziecka do domu się nie uda. Być może niektórym rodzicom potrzebny jest odpowiedni impuls.

Adopcyjni jak biologiczni

Rządowy program zakłada, że dzieci adoptowane przy wypłacie świadczenia wychowawczego zostaną tak samo potraktowane jak dzieci biologiczne. Rodziny adopcyjne otrzymają comiesięczny dodatek na drugie dziecko, a w razie niskich dochodów - już na pierwsze.

Każdego roku do adopcji trafia ok. 3,5 tysiąca głównie społecznych sierot. Jak mówi Joanna Bartoszewska, dyrektorka Pomorskiego Ośrodka Adopcyjnego, część z nich - głównie dzieci w wieku powyżej siedmiu lat, rodzeństw, dzieci chorych - ma radykalnie mniejsze prawdopodobieństwo na znalezienie rodziny. - W bazie, tworzonej od 1999 r., mamy 147 dzieci, które praktycznie nie mają dziś żadnych szans - twierdzi dyrektor Bartoszewska, dodając, że w niektórych przypadkach odstąpiono od adopcji ze względu na silną więź dziecka z opiekunem w rodzinie zastępczej.

Nie da się jednak ukryć, że rodzice adopcyjni przeważnie chcą stworzyć rodzinę dla zdrowych, małych dzieci. Obecnie w Pomorskim Ośrodku Adopcyjnym na dziecko czeka 63 przeszkolonych kandydatów, którzy przeszli wszystkie fazy przygotowań. Kolejnych 80 osób znajduje się na etapie kwalifikacji. Z ogólnej liczby 208 zainteresowanych adopcją po różnych badaniach odpadło 65 kandydatów.

- W kilku przypadkach zadecydowały zbyt niskie dochody - słyszę w ośrodku adopcyjnym. - Zastanawiamy się teraz, czy osoby te wrócą do nas po wdrożeniu programu 500 plus. Na razie jednak nie ma żadnych sygnałów, które by na to wskazywały.

Bez dochodowych ograniczeń w pieczy zastępczej

Nieco inaczej wyglądać ma system wypłat 500-złotych na dzieci umieszczone w rodzinie zastępczej, rodzinnym domu dziecka oraz placówce opiekuńczo-wychowawczej typu rodzinnego. W tym przypadku kryterium dochodowe nie ma znaczenia - dodatek w wysokości świadczenia wychowawczego przysługuje na każde dziecko do ukończenia 18 roku życia.

W rodzinach zastępczych oraz w domach dziecka przebywa obecnie ok. 77 tysięcy polskich dzieci. Obowiązek sfinansowania opieki nad nimi należy do zadań powiatów. W zależności od wieku dziecka oraz tego, czy jest zdrowe, czy też niepełnosprawne przyznawana jest pomoc finansowa - od 658 zł do ok. 1,3 tys. złotych miesięcznie. Poza tym osoby prowadzące zawodowe rodziny zastępcze i rodzinne domy dziecka otrzymują pensje, które przeważnie z lekka przekraczają połowę średniej krajowej.

W Trójmieście jedynie w Sopocie słyszę, że wszystkie dzieci, które musiały zostać zabrane z rodzinnych domów, znalazły rodziny zastępcze. Zarówno Gdańsk, jak i Gdynia borykają się z problemem zbyt małej liczby chętnych, gotowych utworzyć takie rodziny.

W Gdańsku każdego roku sądy odbierają rodzicom (głównie z powodów problemów alkoholowych) około 60-80 dzieci. Mimo intensywnej pracy z rodzicami i kampanii mających na celu zachęcenie gdańszczan do tworzenia rodzin zastępczych, nadal brakuje kilkunastu rodzin.

W Gdyni słyszę, że potrzeba tworzenia nowych rodzin jest duża. Dotyczy to zwłaszcza tzw. form interwencyjnych (pogotowia rodzinne) i rodzin zastępczych zawodowych specjalistycznych, które opiekują się dziećmi chorymi i niepełnosprawnymi. W tzw. pieczy znajduje się prawie pół tysiąca gdyńskich dzieci. Z tego 352 w różnych formach pieczy rodzinnej (od rodzinnych domów dziecka, przez rodziny zastępcze spokrewnione po niespokrewnione - zawodowe i niezawodowe). Aż 116 pozostaje w tzw. pieczy instytucjonalnej, czyli placówkach opiekuńczo-wychowawczych, terapeutycznych oraz ośrodku preadopcyjnym. Na rodziny zastępcze czeka 16 dzieci.

- W ubiegłym roku zgłosiło się 24 kandydatów, z których jeden otrzymał negatywną opinię - wyjaśnia Cezary Horewicz, rzecznik gdyńskiego MOPS. - Do pieczy rodzinnej w ubiegłym roku trafiło 52 dzieci, a od stycznia 2016 roku do końca marca - 18 dzieci.

Po ogłoszeniu programu 500 plus w trójmiejskich ośrodkach pomocy społecznej na razie nie obserwuje się „wysypu” zainteresowanych zakładaniem rodzin zastępczych. Być może - tylko na razie.

Będzie łatwiej?

- Te pieniądze się przydadzą - mówi dyrektor Franciszek Bronk. - Jestem po spotkaniu z osobami prowadzącymi placówki opiekuńczo-wychowawcze. Opowiadano mi, że program znacznie poprawi sytuację tych rodzin. Podstawowe potrzeby dzieci są sfinansowane, ale już dodatkowe wydatki, np. na wycieczki, wakacje, szkolne wyprawki czy chociażby szkolne bale, nie mówiąc o wymianie sprzętu gospodarstwa domowego, stanowią problem. Do tej pory na te nadprogramowe wydatki rodziny dostawały nie więcej niż 150 złotych miesięcznie. Musiały zabiegać o pomoc sponsorów. Teraz będzie można dzięki 500 plus zaplanować na przykład wakacje.

Program daje też, zdaniem dyrektora Bronka, szansę dla rodzin biologicznych.

- Znałem tylko jeden przypadek, gdy dziecko, przebywające decyzją sądu w pieczy zastępczej, nie chciało wrócić do biologicznej mamy - mówi wicedyrektor MOPS. - Oczywiście, należy zapewnić tym rodzinom wsparcie, bo najważniejsze jest dobro dziecka.

Szansa dla matki

Przed kilkoma dniami dyrektor Franciszek Bronk zaprosił do swojego gabinetu panią, której czwórka dzieci (najmłodsze ma około siedmiu lat) przebywa od kilku lat w rodzinnym domu dziecka. Przyczyną decyzji sądu o odebraniu dzieci było spożywanie alkoholu przez matkę, zaniedbanie dzieci, brak zainteresowania rodziną i brak pieniędzy.

- Ustaliliśmy, że pani ta już poradziła sobie z problemem alkoholowym - słyszę w gdyńskim MOPS. - Od 8-9 lat pracuje w tym samym miejscu, ma też stałego partnera. Nie korzysta ze świadczeń pomocy społecznej. Wiemy, że utrzymuje stały, dobry kontakt z dziećmi, rodzina wzajemnie często się odwiedza. Krótko mówiąc - matka wyszła na prostą. Jedyny problem to brak pieniędzy na wynajęcie większego mieszkania.

Rozmowa była krótka - dyrektor MOPS zaproponował kobiecie podjęcie starań w Sądzie Rodzinnym o powrót dzieci do domu.

- Wytłumaczyłem, że 1500 złotych, jakie otrzyma z programu wraz z naszym dofinansowaniem, pozwoli jej na wynajęcie odpowiedniego mieszkania, do którego będzie mogła się wprowadzić czwórka dzieci - mówi dyrektor Bronk. - Rodzina otrzyma od nas pełne wsparcie.

Kobieta wyszła z gabinetu z płaczem. Szlochając, powiedziała, że rozdzielenie z dziećmi uznała za sytuację nieodwracalną. Pierwszy raz w życiu poczuła, że ktoś dał jej szansę. A ona już obiecuje, że zrobi wszystko, by z tej szansy skorzystać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki