2 mln zł kary za rzekome „obniżki abonamentu”

Pomorscy rzecznicy konsumentów zgodnie narzekają na operatorów telekomunikacyjnych, podsuwających niczego nieświadomym, często starszym abonentom, oferty usług innych firm. Czy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów znalazł wreszcie młot na podobne działania? Telefonii Polskiej Razem wlepił karę niemal 2 milionów złotych.

Milion 970 tysięcy złotych to maksymalny w historii wymiar kary zastosowanej za „praktyki godzące w słabszych uczestników rynku”. Stanowi jednak tylko niespełna 10 procent (z ok. 20 mln zł) ubiegłorocznych obrotów prowadzonej przez firmę PGT Telefonii Polskiej Razem.

Listonosz sprawdzi, czy płacisz abonament. Jeśli go wpuścisz!

„- A co to jest za firma, co do mnie dzwoni?

- Biuro obsługi klienta dla klientów Orange.

- Bo ja do Netii należę, proszę pani.

- No to dobrze. To jest dla klientów Netii jak najbardziej” - urzędnicy cytują zapis autentycznej rozmowy pomiędzy konsultantką PGT z klientką.

- Kolejnym krokiem było dostarczenie dokumentów do podpisania przez kuriera współpracującego z PGT. Podtrzymywał on przekonanie, że jest przedstawicielem dotychczasowego operatora. Dodatkowo w błąd wprowadzało wyeksponowanie na pierwszej stronie umowy nazwy spółki dotąd świadczącej usługi - mówi Małgorzata Cie-loch, rzecznik prasowa UOKiK.

Jak wyjaśnia - świadomi klienci nie decydowaliby się na zawieranie nowej, niekorzystnej umowy, zwłaszcza że to często oznaczało rozwiązanie kontraktu z dotychczasowym operatorem i opłatę z tego tytułu. Tymczasem, jeśli w ciągu 14 dni abonent nie orientował się, że „przeszedł do innej firmy”, rozstanie z PGT mogło go kosztować od 500 zł do nawet 1,5 tys. zł. - Niestety, klienci często nie tylko nie czytają umowy podczas podpisywania, ale w ogóle nie zapoznają się z tym dokumentem, a wystarczyłoby na spokojnie przejrzeć te papiery lub poprosić o to młodszego członka rodziny albo sąsiada. Później, kiedy sprawa trafia do nas, niewiele jesteśmy w stanie poradzić, a w sądzie bardzo trudno udowodnić, że taki własnoręczny - często wielokrotnie powtórzony - podpis to efekt wprowadzenia w błąd - relacjonuje Ewa Ziarkowska, miejski rzecznik konsumenta w Sopocie. Choć zastrzega, że do niej akurat skarga na PGT nie trafiła, przyznaje, że regularnie otrzymuje sygnały o firmach działających w bliźniaczy sposób.

W Gdańsku i Gdyni „skargi telekomunikacyjne” liczone są w setkach, ale - jak wyjaśnia inspektor Alina Rocka z biura rzecznika konsumentów w Gdańsku - sprawy nie są tam segregowane pod względem konkretnych operatorów, więc nie sposób ustalić, ile razy powtarza się wśród nich nazwa Telefonia Polska Razem.

Z kolei Ryszard Senger, powiatowy rzecznik konsumentów w Kościerzynie, choć przyznaje, że nie trafiły do niego sygnały dotyczące PGT, wskazuje również, że prócz „tradycyjnych operatorów - naciągaczy” z branży telekomunikacyjnej nie brakuje też kombinatorów oferujących tzw. usługi telemedyczne (w zamian za kilkadziesiąt złotych miesięcznego abonamentu bardzo ograniczone świadczenia zdrowotne).

Z PGT z prośbą o komentarz próbowaliśmy się skontaktować przez formularz na stronie internetowej Telefonii Polskiej Razem, telefonicznie i e-mailowo - bezskutecznie. Spółce przysługuje odwołanie do - mogącego anulować karę - Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, z którego zapewne skorzysta.