Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

104-latka z Cedrów Wielkich: Wszyscy są życzliwi. Chce się żyć!

Wawrzyniec Rozenberg
Katarzyna Glier z praprawnukami  - Jakubem (z lewej) i Błażejem
Katarzyna Glier z praprawnukami - Jakubem (z lewej) i Błażejem
Zadziwia sprawnością, energią, wyśmienitą pamięcią i nieodłącznym uśmiechem - w imponującej kondycji fizycznej Katarzyna Glier z Cedrów Wielkich obchodziła kolejne... 104 urodziny. Zgasiła świeczki na torcie i uczciła swój jubileusz lampką szampana. A domownicy zaśpiewali jubilatce: - Dwieście lat niech żyje nam!

Pani Katrzyna jest najstarszą mieszkanką ponadstutysięcznego powiatu gdańskiego.

Jubilatka wychowała trzech synów. Ma pięcioro wnucząt i piętnaścioro prawnucząt oraz ośmioro praprawnucząt. Wszyscy mieszkają w pobliżu i chętnie odwiedzają długowieczną babcię, prababcię i praprababcię, a ona cieszy się na widok każdego ze swoich potomków.

Katarzyna Glier urodziła się nieopodal Bochni, ale po ślubie mieszkała w Krakowie. Jej mąż, Franciszek Glier, był wojskowym. Zaraz po wojnie z rodziną przeprowadziła się do Cedrów Wielkich, a pan Franciszek pracował w gminie.

- Moje życie było spokojne, wiodło nam się raz lepiej, raz gorzej, ale nie miałam powodów do większych zmartwień - mówi dostojna jubilatka. - Moi synowie, wnuki, prawnuki i praprawnuki mają się dobrze.

Pani Katarzyna od ponad czterdziestu lat jest wdową.

- Mąż przeżył tylko osiemdziesiąt lat - mówi. - Czasem wracam myślami do lat dzieciństwa i młodości. Inaczej wtedy żyliśmy, ale przez lata wszystko się zmieniło.

Przez ponad sto lat swojego życia mieszkanka Cedrów Wielkich w szpitalu była... tylko dwa razy.

- I to krótko, bez narażenia życia - podkreśla 104-latka.

- Dawniej dbałam o przydomowy ogródek, a od roku tylko siedzę na ławeczce, patrzę, jak wszystko pięknie rośnie i pokazuję innym, co mają robić przy warzywach -

opowiada pani Katarzyna. - Mam na tyle siły, żeby gotować obiady dla domowników, ale nie zawsze. Jeszcze kilka lat temu robiłam pyszne nalewki, ale w zeszłym roku jakoś mi się już nie chciało. Bardzo lubię oglądać seriale w telewizji. Wzrok mam jeszcze dość dobry, ale słuch mi się już trochę pogarsza. Nogi też powoli odmawiają posłuszeństwa, więc podpieram się laską. Wszyscy są dla mnie życzliwi, więc chce się żyć - podkreśla.

- Nasza mama nie daje swoich ubrań do prania w pralce automatycznej - opowiada Jerzy Glier, syn jubilatki. - Sama sobie pierze w pralce typu frania. Zepsuła się jej wyżymaczka, więc ma problemy z wykręcaniem upranych ubrań, ale nie chce, żeby jej w tym pomagać. Pomimo swoich 104 lat wciąż czuje się młoda. Jest życzliwa wszystkim, serdeczna i szczera. Nie narzeka, chociaż pewnie czasami jest jej ciężko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki