Koszt każdego listu za zwrotnym potwierdzeniem odbioru to 5,7 zł. A jeśli właścicielami jednego mieszkania jest np. małżeństwo to oboje dostaną wkrótce listy, bo informacja musi trafić do każdego współwłaściciela nieruchomości. Magistrat zamierza wysłać 20 tys. listów. Będzie to kosztować ponad 100 tys. złotych! Już nie brakuje opinii, że to marnotrawienie pieniędzy.
Taniej mogłoby to zrobić wynajęte przedsiębiorstwo, ale urząd w Rumi z takiego rozwiązania - przynajmniej na razie - skorzystać nie zamierza. Obawia się, że taka firma mogłaby nie wykonać pracy w sposób rzetelny. - Poczta gwarantuje doręczenie przesyłki, a w przypadku prywatnych firm takiej pewności już nie ma. Zdarza się przecież, że widzimy np. ulotki wrzucone do kosza - tłumaczy wiceburmistrz Rumi Ryszard Grychtoł.
Magistrat podpisał więc umowę z Pocztą Polską. Tymczasem są miasta, które znalazły tańszy sposób na załatwienie sprawy. W Redzie na umowę zlecenie został zatrudniony goniec, który roznosi mieszkańcom informacje o stawkach podatków.
- Jeśli trzeba wysłać list poza miasto, to wówczas taką przesyłkę dostarcza poczta - zastrzega wiceburmistrz Redy Teresa Kania. - W przypadku listów kierowanych do mieszkańców Redy roznosi je osoba, która pracuje na umowę zlecenie. Czasem trzeba podpisać dodatkową umowę, ale generalnie jeden pracownik wystarcza. Na rozniesienie wszystkich decyzji potrzebuje półtora miesiąca.
Wiceburmistrz nie ukrywa, że Reda skorzystała z takiego rozwiązania, ponieważ jest tańsze. Goniec otrzymuje do dwóch złotych za dostarczony list. Dla Rumi takie rozwiązanie oznaczałoby więc co najmniej 50 tysięcy oszczędności. - Wychodzimy na tym dobrze, a że zaczęły nas dobijać opłaty pocztowe to podobne rozwiązanie wprowadziliśmy także w przypadku listów Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej - dodaje wiceburmistrz Kania.
- Od takiej strony, aby kogoś zatrudnić, sprawy nie rozpatrywaliśmy - przyznaje sekretarz Rumi Anna Tarczyńska.
Oszczędzają też na poczcie władze Gdyni, gdzie informacje o stawkach podatków dostarczali - po godzinach pracy - urzędnicy. - Wykonali to za dodatkowym wynagrodzeniem - zastrzega Bartosz Matejko z wydziału prasowego UM Gdynia.
Decyzje roznosiło ponad 30 osób. W Gdyni trzeba było dostarczyć 80 tysięcy pism.
- Od 65 do 70 procent listów udaje się dostarczyć przez urzędników - informuje Bartosz Matejko. - To są oszczędności, ale przy okazji dzięki takiemu rozwiązaniu pracownicy uzupełniają dane, weryfikują błędy w adresach, imionach czy nazwiskach, a także informują mieszkańców o tym, jak dokonywać opłat. Pamiętajmy bowiem, że od stycznia opłaty trzeba wnosić na indywidualne konta bankowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?